W zasadzie
niewiele mogę napisać o wczorajszym biegu. Frekwencja znowu dopisała. Pogoda
była wręcz idealna na robienie świetnych wyników. Lekko poniżej zera,
bezwietrznie. Na trasie nie było też za dużo błota, więc nic tylko napierać
przed siebie. Założenia, które,
powstały jeszcze po poprzednim starcie, 2 miesiące temu, zakładały powrót do
biegania w czasie 19.00 min na 5 km. Niestety nie udało się. Zabrakło mi 37 sekund. Nie udało mi się również wskoczyć do
pierwszej setki z czym w zeszłym roku
nie miałem większych problemów. Bywa i tak...
Czego zabrakło?
Za bardzo skupiam się ostatnio na budowaniu siły biegowej, a za mało czasu
poświęcam na pracę nad szybkością. I jak zawsze na początku sezonu brakuje mi
zupełnie techniki biegu. Inna kwestia to brak motywacji. Wiem już, że nie
poprawię miejsca z poprzedniej edycji i gdzieś ta świadomość odbiera mi chęć do
walki i gdzieś na 3 km coś się psuje. A walczyć przecież trzeba do końca.
MOTYWACJA
Największy spadek
motywacji zaliczyłem w zeszłym roku kiedy to dopadła mnie kontuzja.
Postanowiłem jednak, że nie poddam się bez walki, ale za bardzo nie wiedziałem
w jaki sposób się podbudować. W poszukiwaniu środka znalazłem książkę dr.
Costasa Karageorghisa i prof. Petera Terry’ego „Psychologia dla sportowców”. Trening sportowy nie opiera się tylko na ćwiczeniu mięśni, wytrzymałości itp. Budować trzeba również, a nawet przede wszystkim psychikę. To praca dużo bardziej złożona, ale jej efekty są długofalowe. Jestem ciągle na etapie czytania tej pozycji (i pięciu innych), ale już teraz mogę stwierdzić, że
może być ona pomocna w budowaniu motywacji i poznaniu własnych słabych punktów.
Bo tak naprawdę jesteśmy tak silni jak nasze najsłabsze ogniwo.
Subiektywny przegląd najważniejszych kwestii zawartych w książce już niebawem.
Bywajcie