niedziela, 25 stycznia 2015

City Trail – Bieg nr 2


    W zasadzie niewiele mogę napisać o wczorajszym biegu. Frekwencja znowu dopisała. Pogoda była wręcz idealna na robienie świetnych wyników. Lekko poniżej zera, bezwietrznie. Na trasie nie było też za dużo błota, więc nic tylko napierać przed siebie.  Założenia, które, powstały jeszcze po poprzednim starcie, 2 miesiące temu, zakładały powrót do biegania w czasie 19.00 min na 5 km. Niestety nie udało się. Zabrakło mi 37 sekund. Nie udało mi się również wskoczyć do pierwszej setki z czym w zeszłym roku nie miałem większych problemów. Bywa i tak...

        Czego zabrakło? Za bardzo skupiam się ostatnio na budowaniu siły biegowej, a za mało czasu poświęcam na pracę nad szybkością. I jak zawsze na początku sezonu brakuje mi zupełnie techniki biegu. Inna kwestia to brak motywacji. Wiem już, że nie poprawię miejsca z poprzedniej edycji i gdzieś ta świadomość odbiera mi chęć do walki i gdzieś na 3 km coś się psuje. A walczyć przecież trzeba do końca. 

MOTYWACJA

     Największy spadek motywacji zaliczyłem w zeszłym roku kiedy to dopadła mnie kontuzja. Postanowiłem jednak, że nie poddam się bez walki, ale za bardzo nie wiedziałem w jaki sposób się podbudować. W poszukiwaniu środka znalazłem książkę dr. Costasa Karageorghisa i prof. Petera Terry’ego „Psychologia dla sportowców”. Trening sportowy nie opiera się tylko na ćwiczeniu mięśni, wytrzymałości itp. Budować trzeba również, a nawet przede wszystkim psychikę. To praca dużo bardziej złożona, ale jej efekty są długofalowe. Jestem ciągle na etapie czytania tej pozycji (i pięciu innych), ale już teraz mogę stwierdzić, że może być ona pomocna w budowaniu motywacji i poznaniu własnych słabych punktów. Bo tak naprawdę jesteśmy tak silni jak nasze najsłabsze ogniwo. 

    Subiektywny przegląd najważniejszych kwestii zawartych w książce już niebawem.

Bywajcie





sobota, 17 stycznia 2015

TARGET "DWA ZERO JEDEN PIĘĆ" - OGNIA

Już połowa stycznie więc warto zaplanować sobie grafik sportowy na ten rok. Więc z kalendarzem w dłoni zacząłem przeglądać co ciekawsze imprezy. Oczywiście nie da się wystartować we wszystkim w czym się chce, tym bardziej jeśli w planach jest bicie własnych rekordów. Same zawody mogą przełamać monotonnie treningu i być jego świetnym zamiennikiem. We wszystkim jednak trzeba zachować umiar. Podszedłem więc, tak mi się wydaje, dość spokojnie to tego tematu.

piątek, 9 stycznia 2015

ja - EGOISTA

  Stanąłem na rozdrożu. Popadłem w swoisty egoizm.  W moich wpisach jestem ciągle tylko ja i ... ja. I to jest problem, ale nie tylko mój. Jest to problem sportowców, sportowców, którzy do swojej egzystencji potrzebują podziwu i akceptacji fanów. To właśnie dzięki nim udaje im się funkcjonować i łamać kolejne bariery. Ostatnio przeczytałem książkę Kiliana Jorneta „Biec albo umrzeć” w tłumaczeniu Barbary Bardadyn. Unikam książek napisanych przez sportowców, ale akurat udało mi się wygrać tę pozycję w losowaniu na „Maratonie w Szczawnicy” i z braku innych dostępnych lektur zagłębiłem się w nią. 

    Jest to swego rodzaju manifest wyjątkowego zawodnika, ale i również egoisty. W książce spotykamy opisy niezwykłych dokonań i osiągnięć  Kiliana. Jego zwycięstw i pokonywania granic, które inni nie byliby w stanie nawet ustanowić. Kilian jest egoistą – jak każdy Wielki Człowiek.
  Bo tak naprawdę gdybyśmy chcieli zgłębić się w historię świata to wielkie czyny i przekraczanie granic jest możliwe tylko i wyłącznie przez egoistów zapatrzonych w siebie. Podziwiających własne zdolności i potrzebujących poklasku innych ludzi. To egoiści rządzą światem i przekraczają nieprzekraczalne granice. To prawda dość okrutna, ale trzeba się z nią pogodzić. Aby osiągnąć sukces trzeba poświecić bardzo wiele: dom, rodzinę, znajomych. Trzeba odciąć się od wszystkiego co może nas w jakikolwiek sposób ograniczyć w dążeniu do doskonałości. Tylko niewielu ludzi jest skłonnych do takiego poświęcenia. Ten, swoistego rodzaju egoizm mimo swoich wielkich pozytywów i korzyści prowadzi mimo wszystko do samotności. Do samotności sportowca z którym między innymi zmagała się nasza Justyna Kowalczyk, a której samotność jest dla zwykłych ludzi wręcz nieosiągalna.
     Ja również mimo zupełnie innego poziomu sportowego popadłem w tego rodzaju samolubność. Moja potrzeba poklasku i udowodnienia, że naprawdę jestem czegoś wart osiągnęła skrajność.  ….
     Pisanie bloga jest z natury egoistyczne, postaram  jednak stać się natchnieniem i drogowskazem. Postaram się moimi tekstami pokazać możliwości i sposoby na osiągnięcie sukcesów zarówno osobom, które zawitają na tego bloga jak i również sobie samemu, bo mimo wszystko potrzebuję tego bardziej niż Wy. Bo tak naprawdę dopiero napisane słowa osiągają niezwykłą wartość i moc sprawczą – w to właśnie wierzę dlatego piszę teraz do Was, do siebie.
  Ja niżej podpisany
egoista

sobota, 3 stycznia 2015

2015 - Przybywam!



  Chciałem tego uniknąć, ale chyba po prostu się nie da. Trzeba podsumować etap i kropka. Inaczej ciężko ruszyć dalej. Wyobraźcie sobie, że żyjecie od teraz do śmierci, bez żadnych linii granicznych, urodzin, świąt, końca zimy, roku itp. Nawet podczas maratonu, w głowie trzeba podzielić sobie dystans na etapy, inaczej można załamać się już na samym początku. Tyle wstępem wytłumaczenia, po co i dlaczego, a teraz do rzeczy.